piątek, 19 sierpnia 2011

Nowe "pudełko" dla lalek, czyli witrynka

Dawno, temu w maju w odległej "galaktyce", pewne istoty zwane niewinnie Barbie pojawiły się w domu pewnego faceta. Zaczęło się niewinnie od jednej lalki w pudełku. Potem zawitały "rodzinne pamiątki " po jego ukochanej siostrze. W którymś jednak momencie wirus zaczął się mutować, lalek przybywało coraz więcej i więcej, panny zażądały witryny, więc kolekcja płyt dvd musiała gnieździć się warstwami w innym skrzydle. Szybko się jednak okazało, że zrobiła się za ciasna! Zwłaszcza, że pudełkowe panny ściągały na włości coraz liczniej. Trzeba było jakoś temu zaradzić, 16 maja udałem się, więc do sklepu IKEA i kupiłem moim pupilkom nowe zbiorowe pudełko. Wybór był spory, ale pojawiła się nowość, która najbardziej dopasowała się do moich oczekiwań.


Przypomnę, że stare lokum zwane Barbie-landem wyglądało tak jak na zdjęciu poniżej. Sami widzicie, że było już potwornie ciasno i każda nowa zdobycz nie miała już możliwości wciśnięcia się w ten majdan. Owszem w tej witrynie były jeszcze dwa skrzydła, ale nie mogłem pozwolić na to, by inne przedmioty poszły do lamusa w powodu cycatych panienek :)



Na drugi dzień od zakupu (nocne przeładowanie nie było możliwe) i po złożeniu witryny, zabrałem się do przenoszenia towarzystwa do innego pokoju gdzie wdzięcznie stała już nowa witryna. Wykotłowałem wszystkie panny z półek (na których znów zamieszkały filmy dvd) i przeniosłem na moje wyrko.


Po zataszczeniu całego towarzycha do sypialni, widok który zobaczyłem mnie rozbawił. Na całej powierzchni łózka (180 x 200) piętrzyły się lasencje. Pudełkowe, trupki i dopiero wtedy dostrzegłem ile ich przez te pół roku się ich nazbierało. Chwyciłem aparat i uwieczniłem w kilku ujęciach ten galimatias :D





Po ustawieniu całego towarzycha w witrynie, lalki na tamtą chwilę prezentowały się tak jak widać na zdjęciu. Ale od tamtego czasu minęły już trzy miesiące, więc jest już całkiem inaczej. Przybyło mi wiele pudełkowych okazów a spostrzeżenia na kolekcję przez ten spory czas, zmieniły tory. Ale o tym w innym poście innym razem.
Więc tak sobie żyjemy... długo i szczęśliwie :D

Szukaj na tym blogu

Na skróty - etykiety